Rzeszów może być perełką, ale jego rozbudowę trzeba zaplanować

06.03.2020
Media

W Rzeszowie brakuje kompleksowej wizji, na podstawie której można by kształtować po kolei zabudowę i zagospodarowanie mniejszych fragmentów Rzeszowa, a to już naprawdę ostatni dzwonek, aby zacząć w mieście konkretne działania, które pozwolą mu rozwijać się w sposób harmonijny i nowoczesny.

Są to naprawdę dziesiątki hektarów, do tego świetnie skomunikowanych i uzbrojonych. Ludzie generalnie chcą mieszkać w szeroko pojętym centrum, bo to zapewnia łatwość poruszania, dostęp do usług publicznych i kulturalnych, możliwość kontaktów międzyludzkich – mówi Maciej Łobos.

– Wbrew pozorom nie są to wcale sprawy trudne i żadna wiedza tajemna. Wiele miast na świecie pracuje z dobrym skutkiem nad poprawą przestrzeni i to od kilkudziesięciu lat. Wystarczy spełnić kilka warunków.

Zdaniem naszego rozmówcy, budowę nowej przestrzeni w mieście należy zacząć od dogęszczania zabudowy w śródmieściu, które powinno być rozumiane jako cały wewnętrzny ring otoczony starą miejską obwodnicą. Jest tu sporo terenów, które wymagają rewitalizacji i przy odpowiednim zagospodarowaniu mogą stać się wizytówkami nowoczesnego Rzeszowa. To również wyższy poziom bezpieczeństwa (im więcej ludzi na ulicy tym bezpieczniej) i niższe koszty infrastruktury oraz komunikacji.

Zdaniem architekta, mamy w mieście sporo takich miejsc. Wylicza wśród nich przede wszystkim tereny pomiędzy al. Batalionów Chłopskich a ulicami Boya -Żeleńskiego, Langiewicza i Dąbrowskiego, które mogą stać się dużą nowoczesną dzielnicą. Wskazuje także na działki po dawnej fabryce Zelmer, Cefarm, jednostki wojskowe, tereny wzdłuż Wisłoka, ogródki działkowe, okolice torów kolejowych, zajezdnię PKS przy al. Wyzwolenia, Chemifarb, narożnik ul. Okulickiego i al. Wyzwolenia, tereny poprzemysłowe w okolicach dawnego Instalu (ul. Reja i Instalatorów) a także Zakłady Drobiarskie.

– To tylko tak z marszu, bez patrzenia na mapę, a przecież są jeszcze plomby w samym śródmieściu, tereny PKS, budynek Orange itd. To na tym trzeba się skupić i ustalić zasady zagospodarowania tych terenów, a nie skupiać się na zabudowywaniu przedmieść – precyzuje architekt.

Kto powinien decydować o sposobie przyszłej zabudowy tych miejsc? Zdaniem Macieja Łobosa, decydujący głos powinni mieć fachowcy. Sugeruje, że pomysły na zagospodarowanie tych terenów należy wyłaniać w trybie konkursów architektonicznych. To sprawdzona i skuteczna metoda szukania rozwiązań problemów przestrzennych w miastach. A przykładem tego są miasta na całym świecie, które korzystając z tego narzędzia kształtują przestrzeń, która wyznacza trendy dla innych.

– W Polsce ta świadomość opornie, ale powoli się przebija. Mamy fantastyczny przykład Stoczni Cesarskiej w Gdańsku. Dwa lata temu konkurs na jej rewitalizację wygrało topowe biuro z Danii – Henning Larsen. Aktualnie trwają prace projektowe i trwają przygotowania do budowy. Jeśli chcemy mieć w tych konkursach poważne propozycje, to renomowane firmy trzeba do nich zapraszać i za sam udział im zapłacić, bo nikt nie będzie wykonywał za darmo pracy, która kosztuje często po kilkaset tysięcy złotych. Mając do dyspozycji prace konkursowe możemy prowadzić dyskusje i debaty. Bez tego te wszystkie konferencje i dyskusje przypominają mieszanie herbaty bez cukru – komentuje Maciej Łobos.

Dopiero w oparciu o wyniki takich konkursów można tworzyć lokalne prawo, które wyznaczy zasady zagospodarowania przestrzeni. Maciej Łobos uważa, że tylko w ten sposób mogą powstać plany miejscowe, które będą wiarygodne i sensowne. A urbaniści tworzący zapisy prawa, jakim powinien być plan miejscowy czy studium uwarunkowań, powinni czynnie uczestniczyć w przygotowaniu i ocenie konkursów – wyjaśnia architekt.

– Nie można oczekiwać, że pracownicy urzędu miasta staną się kreatorami przestrzeni, bo nie taka jest ich rola. Równie dobrze można by oczekiwać, żeby pracownicy wydziału architektury albo radni zajmowali się projektowaniem budynków. To nigdzie na świecie nie działa – wyjaśnia architekt.

Francuski przykład dla Rzeszowa

Dwustutysięczny Rzeszów z powodzeniem mógłby czerpać wzorce z francuskiego Montpellier, zamieszkiwanego przez około pół miliona osób. To miasto stworzyło program wspierania architektury XXI wieku. Jego podstawowym celem jest harmonijne wprowadzanie w miejski pejzaż wyjątkowych konstrukcji, będących wyrazem kreatywności.

– W projektowaniu nowej architektury pożądana jest brawura, swego rodzaju architektoniczne szaleństwo. W ten sposób w mieście chcą nawiązać do nietuzinkowych realizacji architektonicznych z XVIII oraz XIX wieku. W tym modelu to miasto finansuje organizację konkursu architektonicznego, a następnie wybiera najlepsze projekty i nagradza ich autorów – mówi Maciej Łobos.

Następnie koncepcje są poddawane ocenie mieszkańców. W czasie konsultacji społecznych można wybrać najlepszy pomysł. A jego realizacją w ostatnim etapie zajmuje się już deweloper, który ponosi koszty budowy, ale następnie czerpie zyski z komercjalizacji powierzchni.

Zdaniem fachowców, to rozwiązanie pozwala w najlepszy sposób pogodzić oczekiwania wszystkich stron korzystających z przestrzeni miasta. Mieszkańcy mogą czuć się dumni z nowoczesnej zabudowy, deweloper ma do sprzedania wartościową nieruchomość, a prestiż miasta wzrasta. Korzystają także mieszkańcy nowego budynku, bo nowoczesna, dobrze zaprojektowana przestrzeń zdecydowanie poprawia jakość życia.

Niezwykle udanym owocem takiego procesu jest oddany właśnie do użytku budynek mieszkalny nazwany „Białym drzewem”. Prestiżowy portal ArchDaily uznał go najpiękniejszym apartamentowcem świata.

Elewacja budynku jest śnieżnobiała, a całości dopełnia ponad 200 ażurowych tarasów. Apartamentowiec nie jest przy tym przesadnie wysoki, ma 17 pięter. Obok 113 mieszkań mieści się w nim restauracja.

Im mniej samochodów, tym lepiej

Nowoczesne, największe miasta na świecie coraz odważniej ograniczają liczbę samochodów w swoich centrach.

– To jedyny słuszny kierunek. Musimy odejść od dominacji samochodu i zdecydowanie postawić na komunikację publiczną, bo bez tego każde miasto na świecie się udusi – podkreśla Maciej Łobos.

Jego zdaniem, rozbudowa dróg nie jest żadnym rozwiązaniem, bo im więcej dróg, tym więcej samochodów, to jest równia pochyła.

– Istnieje generalna zasada – miasta przyjazne dla samochodów są nieprzyjazne dla ludzi i nie ma od tej reguły wyjątków. Mamy obecnie na świecie do czynienie z szeroko zakrojonymi programami przywracania miast ludziom – dodaje Maciej Łobos.

Taki trend realizowany jest m.in. w Londynie, Paryżu, Kopenhadze, Seulu, Nowym Jorku, czy Sydney.

– Musimy stopniowo ograniczać rolę samochodów w mieście i równolegle tworzyć alternatywę w postaci sprawnej, bezpiecznej i przyjaznej komunikacji miejskiej oraz infrastruktury dla pieszych i rowerzystów. Jeśli zaczniemy działać według takich założeń, nasze miasto będzie się wspaniale rozwijać. Wszystkie pozostałe kwestie, takie jak dyskusje o tym czy budynki mają być wysokie czy niskie, ładne czy brzydkie są kwestią wtórną – kończy Maciej Łobos.

 

Czytaj: https://nowiny24.pl/architekt-rzeszow-moze-byc-perelka-ale-jego-rozbudowe-trzeba-zaplanowac-zdjecia/ar/c1-14838234

Ta strona wykorzystuje pliki cookies w celu zapewnienia wygody przy korzystaniu z pełnej funkcjonalności.