Rzeszów powinien wziąć przykład z Budapesztu

19.02.2021
Media

Mieszkańcy na temat prezydentury Tadeusza Ferenca wypowiadają się bardzo pozytywnie. W jednej kwestii negatywnych uwag jest jednak sporo. Chodzi o politykę urbanistyczną, która w mieście kuleje.

Popierany przez Tadeusza Ferenca wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł chce kontynuować jego dotychczasową politykę. Jego deklaracja spotkała się ze sprzeciwem porozumienia „Razem dla Rzeszowa”, a SARP w swoim stanowisku zwraca uwagę na wieloletnie błędy i zaniechania w tej materii. I także liczy na zmiany. 

Maciej Łobos: Patrzę na to zaangażowanie z nadzieją, bo nie sądziłem, ze dożyję czasów, gdy ludzie zaczną zauważać, jak ważne jest otoczenie, w którym żyją i jak istotny wpływ wywiera na nasze życie. Jeszcze kilkanaście lat temu wydawało się, że to w Polsce nikogo nie obchodzi. Obawiam się jedynie „efektu Kononowicza”, czyli „żeby nie było niczego”, bo od krytyki do konstruktywnych wniosków droga daleka. Wszyscy wiemy, że jest źle, ale to nie oznacza, ze wiemy, co zrobić, żeby było dobrze. Samo wprowadzenie planów miejscowych, bez dopilnowania ich, jakości, nie tylko niczego nie zmieni, ale doprowadzi do totalnego paraliżu inwestycyjnego w mieście.

Bartosz Gubernat: Czego potrzebuje Rzeszów, aby złapać oddech w kwestii architektury i planowania przestrzennego?

MŁ: Jak zawsze zacząć trzeba od zdefiniowania, co jest naszym celem, a potem od znalezienia dróg do jego osiągniecia, analizy występujących po drodze ryzyk itp. Wydaje mi się, że podstawową sprawą jest coś, co ja na własne potrzeby nazywam „łataniem miasta”. Mamy w centrum Rzeszowa spore zasoby terenów, które powinny zostać zrewitalizowane i przeznaczone pod zabudowę. To pozwoliłoby ograniczyć niekontrolowane rozlewanie się przedmieść, zmniejszyć ilość samochodów, korki, obniżyć koszty budowy i utrzymania infrastruktury. Nie da się tego niestety robić tak jak do tej pory, bo jak pokazuje ostatnie 30 lat, jest to droga do nikąd. Powszechna praktyka na świecie jest taka, że w pierwszej kolejności organizuje się konkursy na ideę-masterplan obejmujący jakąś większą część miasta, a potem w oparciu o zwycięską pracę multidyscyplinarny zespół złożony z autorów koncepcji, miejskich urbanistów i specjalistów z wielu różnych dziedzin wspólnie opracowuje plan miejscowy. Tak dzieje się nie tylko w zachodniej Europie, ale np. na Węgrzech. Wzorce są gotowe, wystarczy po nie sięgnąć. Do dyskusji o przestrzeni w mieście, musi być jakaś podstawa, dlatego – KONKURSY, KONKURSY I JESZCZE RAZ KONKURSY !

GB: A propos konkursów – w mediach pojawiła się informacja o tym, że doszło do jakichś rozmów pomiędzy rzeszowskim oddziałem Stowarzyszenia Architektów Polskich, a w władzami, w sprawie organizacji konkursu na zagospodarowanie doliny Wisłoka. Chodzi o tereny od zapory aż po Lisią Górę. To słuszna inicjatywa?

MŁ: Nie znam szczegółów, ale lepiej późno niż wcale. Trzeba jednak pamiętać, że wyjdzie z tego coś pozytywnego tylko pod warunkiem, że nie będzie to kolejny studialny projekt włożony do szuflady, ale podstawa do dyskusji i opracowania rzetelnego planu miejscowego. Za wzór tego, co powinno powstać mogę podać węgierski plan „Budapest South Gate”. Analizowaliśmy go w ubiegłym roku przy okazji konkursu i jest to fantastyczny wzór dla Rzeszowa, w jaki sposób powinno się planować rozwój przestrzeni w perspektywie wielu lat.

GB: Co w tym planie jest takiego niezwykłego?

MŁ: Nie ma nic niezwykłego – to jest standard postepowania u normalnych ludzi. Niezwykłe jest to, że my w Polsce te standardy od lat uparcie ignorujemy. Węgrzy zaczęli od tego, że ogłosili w roku 2018 międzynarodowy konkurs na opracowanie koncepcji rewitalizacji jednej z południowych dzielnic Budapesztu. Konkurs wygrało znane norweskie biuro architektoniczne Snøhetta. W oparciu o ich koncepcję powstał bardzo szczegółowy plan miejscowy. Plan reguluje w zasadzie wszystkie aspekty polityki przestrzennej, kształtowania budynków, terenów publicznych, ulic, komunikacji, infrastruktury itp. Są nawet wytyczne dotyczące fasad budynków. To jest kilka tomów zawierających bardzo szczegółowe opisy i rysunki. Przy okazji plan jest niezwykle elastyczny i daje architektom bardzo dużo wolności. Analizowałem swego czasu podobne plany przygotowane dla Kopenhagi i tam jest podobnie. To naprawdę da się zrobić, wystarczy trochę dobrych chęci.

(…)

czytaj więcej: https://plus.nowiny24.pl/architekt-rzeszow-ma-olbrzymi-potencjal-powinien-wziac-przyklad-z-budapesztu/ar/c9-15449080

 

 

Ta strona wykorzystuje pliki cookies w celu zapewnienia wygody przy korzystaniu z pełnej funkcjonalności.